Jarosław Kaczyński przyzwyczaił się zapewne do faktu, że od dłuższego czasu sprzysiężenie ciemnych mocy rzuca mu kłody pod nogi uniemożliwiając wyswobodzenie ojczyzny z łap szatańskich sługusów. Rząd, media, propaganda, a ostatnio nawet zaufani do niedawna prawicowi pobratyńcy przeszli na ciemną stronę i zasiedli przy stoliku Diabła. Do sfory demonów przyłączyła się nawet Europa z jej naczelnym rogaczem Angelą Merkel obarczoną ciemną niczym kopyto Mefistofelesa przeszłością i powiązaniami ze Stasi. Teraz zakażone antypisowskim wirusem zostały agencje ratingowe. Na razie dotyczy to Fitch, ale nie wiadomo, czy zaraza nie rozprzestrzeni się na inne.
Sprzysięzenie złych ludzi skupionych pod szyldem Fitch stwierdziło, że rating Polski jest stabilny, a założenia budżetu realne i dające nadzieje na podtrzymanie wzrostu i obejście recesji. Dla PIS-u który od początku kryzysu, czyli 2008 roku oczekuje gospodarczego załamania jak zbawienia, to informacja fatalna. Powtarzające się argumenty ideologów partii Kaczńskiego o zadłużeniu które ściąga nas w stronę Grecji, choć nigdy nie miało wiele wspólnego z faktami, z każdym dniem coraz bardziej ośmiesza osoby je wypowiadające. Dla Kaczyńskiego to problem, bowiem marzenia o kryzysie węgierskim i Budapeszcie nad Wisłą się oddalają. Jak tu wywlec tłumy na ulicę, skoro wciąż brak oznak załamania? Jak zmusić robotników, pracowników budżetówki, głodujących bezrobotnych by obrzucili kamieniami siedzibę premiera, a najlepiej wywlekli go zeń i wywieźli na taczkach, bowiem niegodzien on tego stanowiska?
Można oczywiście spróbować urządzić marsz pod innym wezwaniem i mieć nadzieję na zadymę. Hasło utraty niepodległości jest nośne i co bardziej naiwni je podchwycą, ale ile można ugrać na wykrzykiwaniu fałszywych hasełek ,podczas gdy poważni ludzie w tym czasie będą upamietniać ofiary stanu wojennego?
