Ciemiężona przez rząd Tuska kibolska brać, która jak wynikało z wielu wypowiedzi polityków PIS z senatorem Romaszewskim na czele, swą postawą odnosi się do najlepszych wartości powstańczej młodzieży, chyba trochę zboczyła z torów patriotyczno-narodowej ścieżki. Senator był uprzejmy nazwać stadionowe zadymy honorową walką o sztandar klubowy. Ciekawe co powie teraz.
Organizatorzy turnieju halowego w Redzie dla dzieci DO LAT 9 nie przewidzieli zapewne, że na imprezie pojawią się zamaskowane komanda dorosłych arkowców, którzy spróbują zedrzeć z przerażonych dzieciaków koszulki Lechii Gdańsk. Troje rodziców, którzy odważyli się stanąć w obronie swych dzieci zostało pobitych i trafiło do szpitala. Oczywiście oprychy zwiały. Właściwie po co mieli zostawać, skoro honorowa walka o sztandar, w tym przypadku koszulki została zakończona.
Choć zapewne panowie Lisicki i Sakiewicz nie dopatrzą się w wybrykach kibiców Arki Gdynia nic zdrożnego, a i zapewne felietonista Gazety Polskiej, Staruch zrzuci to na karb stresu wywołanego prześladowaniami, mnie jednak sprawa nieco zaniepokoiła. Tym bardziej, że wydarzenie miało miejsce 5 kilometrów od mojego domu.
Chciałbym bardzo przeczytać felieton, albo chociażby notatkę na nen temat w Gazecie Polskiej, lub na portalu niezależna.pl, gdzie gloryfikacja kibolskich zachowań już dawno wkroczyła na ścieżkę ciężkiej patologii.
Chciałbym również usłyszeć prezesa znanej partii prawdziwych Polaków, dla którego przed wyborami kibole byli wygodnym i perspektywicznym elektoratem. Ciekawi mnie również to, co powiedzą ci wszyscy, którzy przekonują, że mecz o Superpuchar między Legią, a Wisłą trzeba było jednak rozegrać na Narodowym.
Może mają rację. Fajna walka o sztandar by była.
