Pierwsze tygodnie urzędowania prezydenta Dudy pokazują jak dużym nieporozumieniem był jego wybór na to zaszczytne stanowisko. Człowiek, który napompowany aurą kampanii wyborczej prezentował się jeszcze jako tako, teraz zbladł i całkowicie stracił wiarygodność. Mina niczym z greckiego posągu, pokłony przed biskupami i powtarzanie banałów na każdym kroku nie wystarczą, aby godnie reprezentować kraj.
Na czym owo nieporozumienie polega? Otóż:
1. Miało byc uczciwie i bez skazy, a mamy aferę z darmowymi przejazdami i dojenie Sejmu na prywatne fuchy w Poznaniu.
2. Miało być godne reprezentowanie za granicą, a są płaczliwe donosy na Polskę w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
3. Miało być reprezentowanie wszystkich Polaków, a jest zaangazowanie w kampanię wyborczą PIS i szkodzenie tym Polsce, czego przejawem są wspomniane już donosy.
4. Miało być dobro kraju na pierwszym miejscu, a jest unikanie spotkania z premierem (jaki tam on by nie był), w celu omówienia i porozumienia w najważniejszych dla kraju sprawach.
Wszystko to pokazuje, że Andrzej Duda nie dorósł do roli jaką sprawuje. Jest bowiem dyspozycyjnym działaczem PIS i to dobro tej partii i jej prezesa jest dla niego dobrem nadrzędnym.